Wiadomości
- 16 lipca 2025
- 17 lipca 2025
Koniec pewnej epoki na Soszowie - gospodarze schroniska rezygnują po 9 latach
Po dziewięciu latach pełnych miłości, trudu i oddania najemcy schroniska na Soszowie ogłosili swoją rezygnację. Decyzja dojrzewała długo, a jak sami piszą, „pojawił się ten powód milion pierwszy”. Teraz chcą znów patrzeć na góry z perspektywy szlaku, a nie schroniskowej kuchni.

Mogłoby się wydawać, że praca w górskim schronisku to spełnienie marzeń - budzisz się z widokiem na szczyty, oddychasz czystym powietrzem, żyjesz blisko natury i ludzi, którzy kochają góry tak jak ty. Brzmi bajkowo. Ale co, jeśli powiemy wam, że ta rzeczywistość wcale nie jest tak idylliczna?
Życie w schronisku to ciężka, codzienna praca - fizyczna, emocjonalna i logistyczna. To wstawanie przed świtem, kończenie dnia grubo po zmroku. To gotowanie dla dziesiątek gości, odśnieżanie dojazdu, rozwiązywanie awarii, organizowanie dostaw w trudnych warunkach, a czasem też ratowanie ludzi, którzy nie docenili gór. I owszem, widok z okna bywa piękny - ale niekoniecznie masz czas, żeby na niego patrzeć.
Paradoksalnie, prowadząc schronisko, możesz mieć mniej gór niż ktoś, kto przyjeżdża tu tylko na weekend. Gdy inni wędrują po szlakach, ty kroisz kolejną porcję ciasta albo gasisz kolejną pożarową sytuację. Pasja bywa napędem, ale z czasem może też ciążyć, jeśli nie daje przestrzeni na oddech.
Właśnie dlatego najemcy schroniska na Soszowie zdecydowali się odejść - by znów poczuć, jak to jest być w górach naprawdę. Nie od strony zlewu czy kuchenki, ale z plecakiem na grzbiecie i wiatrem na twarzy.
Oto, jak sami właściciele opisali swoją decyzję w mediach społecznościowych - warto przeczytać, by zrozumieć ich perspektywę.
Najukochańsi nasi,
podobno wszystko, co dobre, kiedyś musi się skończyć. Nie wiem, czy to prawda, czy nie. Wiem za to, że przyszła na nas pora, a ta kartka na zdjęciu jest tylko tego formalnym potwierdzeniem.
Nosiliśmy się z tym już od dłuższego czasu, a powodów mieliśmy z milion. Ciągle jednak czuliśmy, że to jeszcze nie teraz. W końcu jednak pojawił się ten powód milion pierwszy.
Kochamy to miejsce całym sercem, czasem równie mocno nienawidzimy, ale tak to już jest w miłości. Przez ostatnie 9 lat traktowaliśmy to miejsce z największym szacunkiem i uczuciem, na jakie było nas stać. Ale przyszedł czas, kiedy nie jesteśmy w stanie zrobić dla schroniska niczego więcej. Nasze priorytety się zmieniły, a my po prostu znowu chcemy zacząć oglądać góry ze szlaku, a nie ze schroniskowej kuchni.
To właśnie z tej miłości, do siebie i do schroniska, przyszła decyzja o przekazaniu pałeczki następnym. I nie musicie się martwić, staramy się, żeby byli to następni najlepsi z najlepszych.
Na podziękowania i pożegnania przyjdzie jeszcze pora, chociaż już dzisiaj chcemy podziękować naszej rodzinie, przyjaciołom i pracownikom, bez których to wszystko nie miałoby szansy się udać. Od pierwszej minuty tego szalonego pomysłu, pakowania się do starego nissana i pierwszej zimy, którą ledwo przeżyliśmy - wierzyliście w nas nawet kiedy my byliśmy już na granicy. Dziękujemy.
Przed nami ostatnie trzy miesiące (chatkujemy jeszcze do 31.10) i mamy nadzieję, że będziecie chcieli je spędzić z nami, tak jak my chcemy je spędzić z Wami.
Niezmiennie Was do siebie zapraszamy - na ciasto, herbatę i ten żur śląski, co to jest żurem, a nie żurkiem i ciągle z jego powodu wybuchają awantury ?
A zatem... koniec.
Do zobaczenia na szlaku!
Kasia, Paweł i Jerzyk.
podobno wszystko, co dobre, kiedyś musi się skończyć. Nie wiem, czy to prawda, czy nie. Wiem za to, że przyszła na nas pora, a ta kartka na zdjęciu jest tylko tego formalnym potwierdzeniem.
Nosiliśmy się z tym już od dłuższego czasu, a powodów mieliśmy z milion. Ciągle jednak czuliśmy, że to jeszcze nie teraz. W końcu jednak pojawił się ten powód milion pierwszy.
Kochamy to miejsce całym sercem, czasem równie mocno nienawidzimy, ale tak to już jest w miłości. Przez ostatnie 9 lat traktowaliśmy to miejsce z największym szacunkiem i uczuciem, na jakie było nas stać. Ale przyszedł czas, kiedy nie jesteśmy w stanie zrobić dla schroniska niczego więcej. Nasze priorytety się zmieniły, a my po prostu znowu chcemy zacząć oglądać góry ze szlaku, a nie ze schroniskowej kuchni.
To właśnie z tej miłości, do siebie i do schroniska, przyszła decyzja o przekazaniu pałeczki następnym. I nie musicie się martwić, staramy się, żeby byli to następni najlepsi z najlepszych.
Na podziękowania i pożegnania przyjdzie jeszcze pora, chociaż już dzisiaj chcemy podziękować naszej rodzinie, przyjaciołom i pracownikom, bez których to wszystko nie miałoby szansy się udać. Od pierwszej minuty tego szalonego pomysłu, pakowania się do starego nissana i pierwszej zimy, którą ledwo przeżyliśmy - wierzyliście w nas nawet kiedy my byliśmy już na granicy. Dziękujemy.
Przed nami ostatnie trzy miesiące (chatkujemy jeszcze do 31.10) i mamy nadzieję, że będziecie chcieli je spędzić z nami, tak jak my chcemy je spędzić z Wami.
Niezmiennie Was do siebie zapraszamy - na ciasto, herbatę i ten żur śląski, co to jest żurem, a nie żurkiem i ciągle z jego powodu wybuchają awantury ?
A zatem... koniec.
Do zobaczenia na szlaku!
Kasia, Paweł i Jerzyk.
Loading...
ZOBACZ TAKŻE

Gorący temat[FOTO] Zrobił to! Andrzej Bargiel zdobył Mount Everest i zjechał na nartach bez tlenu

Gorący tematStrażacy w pełnym umundurowaniu zdobędą Babią Górę. To V edycja akcji charytatywnej

Gorący tematStrażacka orkiestra z Górek Wielkich zagrała w hitowym serialu Netflixa!

Palce Diabła w naszych lasach! Czytelniczka przesłała niezwykłe zdjęcia Okratka Australijskiego

Gorący tematOni nie zdobywają gór - oni spełniają marzenia. Ewelina znów na szczycie!

Zmarł Paweł Ząbek - Prezes Klubu Wysokogórskiego Bielsko-Biała
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu beskidy.cafe zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.